
Telemedycyna przez pryzmat prywatności pacjenta. Czy to bezpieczne?
Potrzebujesz recepty, zwolnienia lub konsultacji lekarskiej?
Zamów terazJeszcze kilka lat temu, rozmowa z lekarzem przez ekran komputera wydawała się futurystyczną wizją rodem z filmów science fiction. Dziś jednak telemedycyna przestała być ciekawostką. Stała się częścią naszej codzienności. Można powiedzieć, że weszła do domów tylnymi drzwiami, cicho i niepostrzeżenie, przyspieszona przez pandemię i naszą potrzebę wygody. I choć e-wizyty mają wiele zalet: od oszczędności czasu po łatwiejszy dostęp do specjalistów, to dla wielu pacjentów wciąż pozostaje jedno ważne pytanie: co z moją prywatnością?
Siedząc przed monitorem, zamiast na twardym krześle w zatłoczonej przychodni, mamy wrażenie większej intymności. Mówimy lekarzowi o swoich dolegliwościach z domowej kanapy, w ulubionym swetrze, często z kubkiem herbaty w dłoni. Ale czy to złudne poczucie komfortu nie przysłania czegoś ważnego? Przecież w tle działa cały ekosystem: aplikacje, serwery, szyfrowanie, logowania, platformy rejestrujące rozmowy i przesyłające dane. Z jednej strony zaawansowana technologia. Z drugiej, delikatna treść: stan zdrowia, wyniki badań, leki, niekiedy intymne opowieści o psychice, traumach czy relacjach. Czy naprawdę możemy ufać, że to wszystko zostaje tylko między nami a lekarzem?
Gdzie zaczyna się bezpieczeństwo w telemedycynie?
Bezpieczeństwo danych pacjenta to temat złożony, wielowarstwowy i co tu dużo mówić, nieco hermetyczny. Pacjent zwykle nie wie, jak działa system rejestracji, nie czyta polityki prywatności, nie dopytuje, gdzie przechowywane są jego dane medyczne. Ufa, że skoro coś jest legalne i działa w Polsce, to zostało odpowiednio zabezpieczone. I w większości przypadków tak właśnie jest. Ale nie zawsze.
Telemedycyna w Polsce musi funkcjonować zgodnie z przepisami RODO, ustawy o ochronie danych osobowych oraz ustawy o działalności leczniczej. Każdy podmiot, który oferuje usługi medyczne online: czy to e-recepty, teleporady, e-skierowania czy L4, zobowiązany jest do przestrzegania szeregu procedur. Dane muszą być przechowywane w sposób szyfrowany, serwery powinny znajdować się w Unii Europejskiej lub spełniać unijne standardy, a dostęp do systemów musi być odpowiednio kontrolowany. W teorii więc wszystko wydaje się szczelne.
Ale życie nie zawsze trzyma się podręczników prawa. W praktyce zdarzają się platformy, które oferują szybkie e-recepty bez zbędnych pytań, nie podając informacji o lekarzu, bez konsultacji medycznej lub bez zapewnienia realnego kontaktu z placówką. Ich strony bywają ubogie w dane, kontakt ograniczony, a regulaminy niejasne. Pacjent, zdesperowany, by jak najszybciej otrzymać lek, nie analizuje, co się stanie z jego ankietą, numerem PESEL czy wynikami badań. Tymczasem właśnie wtedy jego dane mogą zostać wykorzystane niezgodnie z przeznaczeniem. Mogą być sprzedane, zarchiwizowane na niepewnych serwerach, a w skrajnym przypadku wykradzione.
Telemedycyna: prywatność vs. jakość. Nie wszystko złoto, co tanie
Wielu pacjentów szuka najtańszej opcji. Teleporada za 29 zł brzmi kusząco, zwłaszcza gdy chodzi tylko o przedłużenie recepty na tabletki antykoncepcyjne czy lek na alergię. Ale cena nie zawsze idzie w parze z jakością – i nie chodzi tylko o poziom merytoryczny porady, ale właśnie o kwestie związane z prywatnością. Profesjonalne platformy telemedyczne inwestują w bezpieczne systemy IT, współpracują z autoryzowanymi lekarzami, tworzą dokumentację medyczną i umożliwiają pacjentowi wgląd w historię leczenia. Z kolei serwisy nastawione wyłącznie na szybki zysk mogą nie oferować takich udogodnień, a co gorsza, mogą nie dbać o dane pacjentów zgodnie ze standardami.
Oczywiście cena nie zawsze świadczy o braku jakości. Istnieją dobre, uczciwe platformy oferujące niedrogie konsultacje, tak samo jak nie każda droższa usługa gwarantuje lepszą ochronę. Kluczem jest uważność. Sprawdzenie, czy dany podmiot widnieje w rejestrze podmiotów leczniczych. Upewnienie się, że dane są przesyłane w formie zaszyfrowanej, a sam proces logowania nie wygląda jak formularz sprzed dekady. Zadanie sobie pytania: czy wiem, kto jest po drugiej stronie?
Technologia może chronić, ale i zawieść
Nie da się ukryć. Prywatność w świecie cyfrowym to nie tylko kwestia zaufania, ale i technologii. Nawet najlepiej zabezpieczony system może paść ofiarą ataku hakerskiego. W 2022 roku głośno było o przypadku jednego z niemieckich dostawców usług telemedycznych, który mimo wdrożonych zabezpieczeń został zaatakowany, a część danych pacjentów wyciekła do sieci. Z drugiej strony, warto zauważyć, że takie sytuacje dotyczą także tradycyjnych przychodni. Zgubione dokumenty, niezamknięte szafy z kartotekami, rozmowy na korytarzu o szczegółach diagnozy, to wszystko również stanowi naruszenie prywatności. Paradoksalnie, dobrze zaprojektowany system telemedyczny może więc chronić dane lepiej niż niejedna poczekalnia z lat 90.
Oczywiście, odpowiedzialność nie leży tylko po stronie dostawców usług. Pacjent również ma swoje zadania: nie udostępniać loginów do platform, nie przesyłać wyników badań przez otwarte skrzynki mailowe, nie korzystać z teleporad na niezabezpieczonych sieciach Wi-Fi. To, co w gabinecie lekarskim wydaje się oczywiste, w Internecie często umyka. A przecież zdrowie i związana z nim prywatność to dobra osobiste najwyższej wagi.
Telemedycyna w 2025 roku. Czy możemy ufać telemedycynie?
Zaufanie to słowo-klucz. Bez niego żadna relacja, czy to międzyludzka, czy cyfrowa, nie może funkcjonować. Telemedycyna nie zastąpi całkowicie tradycyjnych wizyt, tak jak wideorozmowa nie zastąpi uścisku dłoni. Ale może być ich uzupełnieniem, nowoczesnym narzędziem w służbie zdrowia i wygody. Pod warunkiem, że rozumiemy, jak działa. Że jesteśmy świadomi, co i komu powierzamy. Że potrafimy odróżnić profesjonalną platformę od wirtualnego fast-fooda medycznego.
Telemedycyna to przyszłość, ale nie każda przyszłość jest dobra z definicji. Warto zadawać pytania, czytać opinie, sprawdzać certyfikaty i nie bać się mówić „nie” tam, gdzie coś budzi nasz niepokój. Tak jak nie wchodzimy do podejrzanych przychodni, tak samo nie powinniśmy wchodzić na strony, które nie dbają o naszą prywatność. Bo za każdym kliknięciem stoi człowiek. A dane medyczne to nie tylko cyfry w systemie. To fragmenty naszej historii, naszej tożsamości, naszego życia.